Podobno zbliżają się święta. Pewności nie mam, bo w Stambule pogoda
wczesnojesienna. Owszem, bywają dni, że chodzimy w ciepłych kurtkach, ale czasem
słońce tak przygrzewa, że kurtek trzeba się pozbyć, a niekiedy spotkać można
nawet wariata w koszulce z krótkim rękawkiem. (podkreślam - wariata - nikt normalny tak lekko się nie ubiera w grudniu). I choć każdy mój dzień zaczyna
się sprawdzeniem prognozy pogody, to ostatecznie i tak jestem źle ubrany – za ciepło,
zdecydowanie za ciepło, ojezuznowuzaciepłosięubrałem. Nie dziwią już mnie słowa
stambulczyków, że w tym mieście nie wolno ufać pogodzie, wodzie i kobiecie. Pewnie gdyby
rosły tu drzewa, mielibyśmy teraz złotą stambulską jesień, a ponieważ
drzew i zieleni jest jak na lekarstwo, to i trudno orzec, czy to już zima, czy
jeszcze przedzimie.
Ale na zimę, przynajmniej w Polsce, jednoznacznie wskazują zdjęcia choinek na Facebooku, grudniowy kalendarz
oraz kolejna część Listów do M. w
kinach. Gdyby jednak komuś zamarzyły się trochę cieplejsze klimaty, i Stambuł,
i orient, i przygoda, a forsy na bilet do Turcji brakowało, można wybrać się do
kina na „Morderstwo w Orient Ekspresie” – nową ekranizację powieści Agaty
Christie. Stambuł w książce tylko wspomniany, właściwie tylko zarysowany (mimo
że Hercules Poirot mówi: Szkoda by więc
było potraktować to miasto jedynie jako przystanek w podróży), w pierwszych
scenach filmu otwiera się przed widzem całą wakacyjną panoramą. Z meczetami, z Bosforem,
a przede wszystkim z dworcem Istanbul Sirkeci, który jest stacją końcową
wszystkich pociągów przyjeżdżających z Europy, w tym także legendarnej linii Orient
Ekspress.
To właśnie na tej stacji do wagonu wsiadają detektyw Poirot, księżna
MacQueen, Caroline Hubbard i przyszła ofiara, czyli Edward Ratchett. I to właśnie
tam się w końcu się udałem, aby na
własne oczy zobaczyć to kultowe miejsce, zaprojektowane przez… Niemca, Augusta
Juchmunda. Dworzec jest więc doskonałą ilustracją stylu nazywanego europejskim
orientalizmem. Zapewniam też, że po drodze nikt nie zginął, nikogo nie
zamordowano, a przy robieniu zdjęć nie ucierpiały żadne zwierzęta.