poniedziałek, 3 października 2016

Hajnowska polszczyzna

Słysząc nazwę Hajnówka, od razu mam następujące skojarzenia: żubr, Sobór Świętej Trójcy (z dachem w kolorze wilgotnego mchu), park wodny i Hajnowska Dwunastka. 
I to właśnie za sprawą hajnowskiego biegu po raz kolejny zawędrowałem na rubieże Podlasia. Tym razem nie biegałem, ale kibicowałem, a w przerwie między zawodami i wręczeniem medali, udałem się na poszukiwanie kawy. Zwykłej, najzwyklejszej, czarnej kawy z ekspresu. 
Poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem - ostatecznie ratowałem się innym trunkiem - jednak spacer przez pół miasta zaowocował pewną refleksją. Czy w przestrzeni językowej Hajnówki nie obowiązują już normy językowe?

Poprawnie: 3 Maja, gdyż nie dopisuje się końcówek fleksyjnych po cyfrach rzymskich lub arabskich. Nie piszemy przecież w V-tym wieku.

Z tych samych względów lepiej kupować prezenty na osiemnastkę niż na 18-stkę lub 18nastkę.


Trochę rozbawił mnie wynajm lokalu
Poprawnie: wynajem lokalu, co by nawet bardziej odpowiadało charakterowi obiektu. W końcu w wyrazie wynajem mamy JEM - jak ulał pasuje do lokalu gastronomicznego. 

Zapominamy o kawie, a Michał nawet przestaje dopominać się lodów, które jeszcze przed chwilą mu obiecaliśmy. Oddajemy się poszukiwaniom kolejnych chochlików językowych. 

Zupełnie nie wiem, o co chodzi z tym szyldem:
Printy to 'wydruki'. Ale dlaczego nowy? Jeśli zamiast tradycyjnych wydruków mają być pociągające, angielskie printy, to raczej nowe? Chyba że printy to mężczyźni, wtedy mogą być nowi
Niestety lokal był zamknięty, więc nie dowiedziałem się, kogo lub co tam sprzedawano.

Obok swój zakład fryzjerski reklamuje Ruta Jan
Co za oryginalne imię! Hebrajskie! Pan Ruta obchodził imieniny 1 września. Dokładnie miesiąc temu! Co prawda Ruta jest imieniem żeńskim -  myślę po chwili. Ale zdarza się przecież, że również mężczyźni noszą imiona zakończone na -a, jak chociażby: Jan Maria Rokita czy Nikita Chruszczow. Egzotycznie, nowocześnie, z fantazją. Chapeau bas! 
Bo jestem przekonany, że Ruta nie jest nazwiskiem, a Jan imieniem. Po polsku zwyczajowo zapisujemy imię przed nazwiskiem. Tak, tak, wszystko się zgadza. Za rok wyślę kwiaty i serdeczne pozdrowienia.

Znowu po sąsiedzku, i ciągle w klimacie fryzjerskim. Salon czynny co dziennie.

Aż chce się zapytać, czyli kiedy? Co poniedziałek? Co wtorek? Co środę? Co dzień? Czyli codziennie
I tylko nieśmiało przypomnę, że dni tygodnia zapisujemy małą literą (inaczej niż w angielskim). 

Siadamy zmęczeni w jednej z nielicznych, czynnych knajpek. Kawy z ekspresu jak nie było, tak nie ma, ale skoro jesteśmy w Hajnówce, zamawiamy soliankę i ruskie pierogi, które przecież są jak najbardziej polskie. I oczywiście coś do picia. 
Kątem oka widzę jednak, że obok lokalu znajduje się sklep. A w nim e-akcesoria:

Nie, nie! Dam sobie spokój. Nie zastanawiam się, czym są e-akcesoria. Sprawdzić oczywiście nie mogę, bo w sobotę sklep jest nieczynny. Domyślam się tylko, że to coś jak: e-book, e-papieros, e-learning, e-bank, e-pit, e-firma, e-klient, e-zabawa, e-generacja, e-sąd, e-kartka, e-marketing. Dobrze, nie mam pojęcia, co się za nimi kryje. Każdy z siedzących przy stoliku podaje jednak zupełnie różne propozycje.  Zresztą szybko daję za wygraną, bo w tym sklepie można kupić też fajne upominki. Naprawdę żałuję, że nie mogę wejść do środka. 

Czas zostawić te językoznawcze przemyślenia. Na stół wjeżdża jedzenie i lokalne piwo. Najpierw żarcie, potem dywagacje. Pod warunkiem, że się nie czyta informacji na etykietkach:
Kto policzy brakujące przecinki?