środa, 1 sierpnia 2018

Stambuł, Linde i powrózek



Wakacje wakacjami, Stambuł Stambułem, ale słownik Lindego czytać trzeba. Nawet zgubiony bagaż i brak letnich spodenek nie mogą być wymówką przed porzuceniem lektury, z którą uporać się muszę do końca tego miesiąca. Tak więc w cieniu tureckich minaretów czytam sześciotomowy słownik Lindego, dzieło wybitne z początku XIX wieku, będące schedą polskiego oświecenia. Stron, bagatela, w dwóch kolumnach drobnym druczkiem ponad 4300.









Widok z gabinetu, w którym zmagam się ze słownikiem Lindego
Co chwilę jednak natrafiam na zapomniane już dziś przysłowie, które osładza mi pracę niczym tureckie lokum i przywraca uśmiech na mojej twarzy. Jak choćby to: W czepku się urodził, w powrózku zginie.
W tym znaczeniu czepek nie jest dziecięcym nakryciem głowy, ani tym bardziej czepkiem pływackim, choć dobrze się nam kojarzy. Czepkiem nazywano błonę płodową. Dawniej wierzono bowiem, że jeśli dziecko urodzi się z kawałkami tej błony na głowie, będzie miało wspaniałe życie.
A czym jest ten powrózek? Dziś już powrózek też kojarzy się głównie z powrózkiem nasiennym, a więc elementem męskich genitaliów. Powrózek to nic innego jak 'skręcony sznur' (stąd podobieństwo). Śmierć w powrózku do najprzyjemniejszych należeć nie mogła - była to bowiem śmieć przez powieszenie na stryczku. A całe powiedzenie słownik tłumaczy: wróżki zawodzą, inaczej mu się wyświęciło. Miał być szczęściarzem, a wyszło jak zwykle.


Skrzętnie zanotowałem w notesie. Coś mi się wydaje, że przyda się mi się ten słownikowy smaczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz