niedziela, 14 października 2012

Oddaj fartucha


Najpierw bawił nas kuciak Paskala Brodnickiego. Potem wyraźnie szydziliśmy z tap madl pięknej Dżoany. Teraz przyszedł czas na Michela Morana i jego oddaj fartucha, które to jedni pokochali bardziej, a inni nieco mniej.  Choć trzeba przyznać, że jak na Francuza, który od 8 lat mieszka w naszym kraju, Moran mówi po polsku wcale dobrze. Co oczywiście nie znaczy, że bezbłędnie. 
Jednym z głównych problemów Francuzów jest mówienie i zamiast y. Stąd trafia się: dziefcina, szipko, czitam. W sumie jednak trzeba przyznać, że Moran ma wymowę dość twardą - w dzisiejszym "Master Chef" raz tylko usłyszałem sistem pracy
Więcej kłopotów sprawia mu fleksja. Zazwyczaj zapomina o odmianie w zakresie biernika: zaczynamy konkurencja, włóż blacha; częściej jednak w różnych konstrukcji z dopełniaczem: nie zapomni ten stres, to jest bez żart, dużo woda, kiedy używasz cytryna. Niejednokrotnie także w innych przypadkach: zajmować się mięso (narzędnik), co się działo na poligon (miejscownik). Chyba jednak kuchmistrz ma świadomość swoich niedociągnięć, bo czasem też przesadza z odmianą, co doprowadziło do powstania znamiennego: oddaj fartucha (a przecież fartuch, choć rodzaj męski, nie ma serca, więc w bierniku nie trzeba dodawać -a).
Zabawnie brzmią lapsusy w zakresie rodzaju męsko- i niemęskoosobowego. O 200 motocyklistach dziś wypsnęło mu się: głodne mężczyzny są w drodze oraz oni będą głodne (po czym jednak trochę poprawił się i dodał: głodni mężczyzny już dojeżdżają). 
Całkowicie rozgrzeszam go z pomyłek typu: piętnaście minut został, chwalić was jeden dzień (w znaczeniu jednego dnia), bo w tych konstrukcjach błędu nie popełni tylko master języka polskiego. Albo Master Chef.




1 komentarz:

  1. Miło jest czasami usłyszeć nową konstrukcję, nawet jak jest niepoprawna. Sławne "tap madl" do dzisiaj jest miłym tematem żartów i świetnie rozładowuje atmosferę :)

    OdpowiedzUsuń